Kolejny projekt, kolejne problemy, czyli o style guide’ach słów kilka

            Po zakończeniu zmagań nad naszym pierwszym projektem lokalizacyjnym (Beholder), przyszła pora na kolejny. Tym razem dziękujemy Michałowi Toszy i jego inicjatywie Free Indie L10N za umożliwienie nam pracy nad najnowszym projektem studia Borealys Games – Mages of Mystralia! Prace nad lokalizacją pożarły naszej ekipie znaczną część wakacji, ale było warto. Kierowani doświadczeniem wyniesionym z Beholdera całkiem nieźle radziliśmy sobie z organizacją projektu, jednak Michał pokazał nam, że nie wiemy jeszcze wszystkiego. Jednym z początkowych zadań, które przed nami postawił, było opracowanie style guide’a. Pierwsze pytanie nasuwa się samo – czym właściwie jest ten cały „style guide”?

Style guide, jak nam podpowiada nazwa (i wpis na Wikipedii), oznacza pewien zbiór zasad i konwencji, o których trzeba wiedzieć, żeby napisać tekst w odpowiednim stylu. Odnosi się on głównie do stylizacji i formatowania tekstu, często ignorowanych zasad interpunkcji, rzadziej do terminologii (do tego służy glosariusz) itp. Ale po co nam coś takiego w tłumaczeniu gry fantasy? Nie ma tu trudnych, zawiłych składni jak w tłumaczeniach prawniczych czy w dokumentach technicznych. A przecież każdy wie, lub może sprawdzić, gdzie się stawia przecinek czy wielką literę, prawda? Faktycznie tak jest, ale jest też wiele powodów dla których style guide jest znacznie lepszą opcją. Jak inaczej zapobiec sytuacji, w której dwóch tłumaczy decyduje się na różny standard zapisu liczb, słownie lub cyframi? Albo ktoś zapomni o którejś z wielu skomplikowanych zasad kapitalizacji słów w języku polskim? Po co za każdym razem sięgać po odpowiedź do Internetu lub słownika poprawnej polszczyzny, skoro wszystkie zasady i standardy zapisu, które trzeba znać w naszym konkretnym projekcie można zebrać w jednym miejscu? Tym miejscem jest właśnie style guide.

Kiedy po raz pierwszy zabraliśmy się do pisania naszego własnego style guide’a przyznam, że nie wiedzieliśmy, z której strony to ugryźć. Które zasady są najważniejsze? Które są kompletnie niepotrzebne, a które zbyt oczywiste, żeby o nich pisać? Jak długi ma w zasadzie być ten style guide? W końcu zdecydowaliśmy na wzorowanie się na profesjonalistach i zaczęliśmy szukać gotowych style guide’ów w Internecie (część materiałów dostarczył nam nawet Michał Tosza). Okazało się, że większość ze znalezionych style guide’ów ma po co najmniej kilkadziesiąt stron wypełnionych wprowadzeniami, opisami działów, szczegółowymi zasadami pisowni, a niektóre z nich były nawet przeznaczone dla wielu projektów. Uznaliśmy, że w naszym, w gruncie rzeczy niewielkim, projekcie nie ma potrzeby pisania rozległych wprowadzeń dla tłumaczy, czy też umieszczania wielu stron zasad stawiania przecinków. Zdecydowaliśmy się postawić na zwięzłe, zrozumiałe instrukcje dotyczące m. in. stylu, formatowania tekstu, odmiany czasowników (szczególnie chodzi tu o rodzaje – wszyscy wiemy jaki problem w tłumaczeniu stanowi płeć domyślnego odbiorcy!), czy też kapitalizacji. We wszystkich zasadach posługiwaliśmy się przykładami z gry, czasem nawet wypisując wszystkie problematyczne wyrażenia, o ile nie było ich za dużo.

Koniec końców, nasz style guide nie okazał się bardzo długi, zajmował zaledwie parę stron. Jednak w tym konkretnym projekcie to w zupełności wystarczyło – tłumacze woleli mieć go pod ręką dla szybkiej referencji, niż musieć przebijać się przez wiele stron oficjalnego dokumentu. Mimo że początkowo trzeba było przypominać nieprzyzwyczajonej ekipie o istnieniu style guide’a, widać było, jak bardzo wpłynął on na spójność tłumaczenia. Najbardziej ułatwiło to oczywiście pracę korektorom, którzy i tak mieli pełne ręce roboty.

Facebook
Instagram
Twitter

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *