Kraków znany jest ze swojej legendy o smoku. Jednak to nie jedyny smok, którego można tam spotkać. Konferencja Digital Dragons — brzmi znajomo? Jedno z największych wydarzeń gamingowych w tej części Europy, dwa dni z osobistościami znanymi na całym świecie, dziesiątki gier z gatunku indie oraz wykłady, których po prostu trzeba posłuchać… Bajka! A najlepsze jest to, że taki wyjazd może być częściowo sponsorowany przez UG! Grzech nie skorzystać 😉
Decyzja o wyjeździe na DD 2017 zapadła już w styczniu. Wtedy zaczął się emocjonalny rollercoaster: rezerwacja biletów, składanie wniosków o dofinansowanie z Uniwersytetu, no i ostateczne przygotowania do wyjazdu (do tego z widmem Beholdera unoszącym się nad naszymi głowami).
Tych kilka miesięcy minęło w okamgnieniu i 21 maja w końcu wyjechaliśmy do Krakowa. W pociągu rozpoznaliśmy kilka znajomych twarzy ze środowiska gamingowego. Byliśmy bardzo podekscytowani na samą myśl o konferencji i myśleliśmy już o kolejnym wydarzeniu, w którym chcieliśmy wziąć udział w Krakowie, czyli Festiwalu Muzyki Filmowej.
W poniedziałkowy poranek napotkaliśmy pierwszy problem: na które prezentacje powinniśmy się wybrać?
Do wyboru mieliśmy wystąpienia mnóstwa ciekawych osobistości (w tym wykład niesamowitego Sama Lake’a z Remedy Games, który w trakcie swoich prezentacji przebrany był za postacie z gier), często nakładających się na siebie, więc musieliśmy dokładnie przemyśleć, które chcemy zobaczyć. Tematyka była bardzo zróżnicowana: od technikaliów takich jak silniki gier, poprzez tworzenie zadań (fantastyczny panel CD Projektu), ścieżki dźwiękowe czy design, aż po zakładanie firmy i kwestie czysto biznesowe. Tak trywialne sprawy jak jedzenie czy świeże powietrze zupełnie straciły znaczenie. Biegaliśmy w szale pomiędzy salami, chłonąc bezcenną wiedzę. Z naszego pobytu chcieliśmy wyciągnąć jak najwięcej!
Wysłuchaliśmy mnóstwa prezentacji, przyjrzeliśmy się grom indie (kto by pomyślał, że gołębie potrafią być tak… brutalne?) i brylowaliśmy w towarzystwie, rozdając wizytówki. W końcu reprezentowaliśmy LINGUANĘ 😀
Mogliśmy porozmawiać z tyloma ludźmi, którzy podzielają nasze zainteresowania… Czuliśmy się jak w domu. Niektóre techniczne zagadnienia nieco nas przerosły, ale nie szkodzi… Zrobimy wszystko, żeby pojawić się tam również w przyszłym roku! A na koniec dobre wieści: lokalizacja ma się lepiej niż kiedykolwiek i na pewno będzie się rozwijać!